środa, 12 sierpnia 2009

End of the night

Brakuje mi niewinności. Na wszystko patrzę jakby cynicznie, z niedowierzaniem, bez ufności. No, może nie na wszystko, ale bardzo często zdarza mi się myśleć "co się za tym kryje". Kiedyś praktycznie zawsze zakładałem, że ludzie mają dobre intencje i, o dziwo, bardzo rzadko się zawodziłem. Teraz sytuacja się odwróciła - nie ufam, wietrzę podstęp i znów tak się składa, że miewam dość często rację. Sam nie wiem, czy to przypadek, czy zmieniają się ludzie, czy zmieniam się ja sam?

Ludzie ranią innych ludzi, ranią bliskich, najbliższych. Kłótnia, foch, niepotrzebna, głupia duma, nie zadzwonię, nie pierwszy, to ona, to on, winien, winna, winni. Bo przecież ja, ja ja jestem najważniejszy, moje jest najmojsze, najfajniejsze, a ty wypierdalaj!

Na szczęście jest jeszcze parę osób, którym ufać mogę i chcę. I jest osoba, której ufam bezgranicznie. Której zaufania nie chcę i nie mogę zawieść, której nie potrafiłbym ranić. Nie zawiodę i nie zranię, obiecuję.


(Te quiero, mi amor)

3 komentarze:

  1. Wow :) czy to "Ta jedyna" o której myślę tak często a nie znam tak dobrze jak bym chciała?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak :-)
    Dziękuję za komentarze i w ogóle ;-)

    OdpowiedzUsuń

Parę słów na temat krów: