środa, 24 czerwca 2009

Miłośćloveamourliebeamor



Miłość

Wyniki 1 - 10 spośród około 21,000,000 dla zapytania miłość

Amor
Wyniki 1 - 10 spośród około 194,000,000 dla zapytania amor

Love
Wyniki 1 - 10 spośród około 1,710,000,000 dla zapytania love


Prawie dwa miliardy wyników dla zapytania o miłość tylko w trzech językach. Uwielbiamy nadużywać tego słowa, nazywamy miłością zauroczenie, zakochanie, seks, nienawiść... Pijemy ją w drinkach, wdychamy razem z miejskimi spalinami, podcieramy sobie nią tyłek, wszytko w imię miłości, wszystko z miłością na ustach, bo przecież kocham cię, kocham bezgranicznie, kocham na zawsze, czyli co najmniej do przyszłego wtorku.

Gdyby ktoś mnie zapytał, czym jest miłość, odpowiedziałbym, że więzieniem. Bo nie ma miłości bez ograniczeń, bez krat, bez zakazów, bez pretensji. Been there, done that. Nie ma czegoś takiego, jak wolna miłość. O ile w ogóle miłość istnieje, jeśli istnieje coś poza chemią, a potem przywiązaniem, przyjaźnią, strachem...

Gdyby ktoś mnie zapytał, czym jest miłość, odpowiedziałbym, że bólem. Bólem codziennym, splecionym ze strachem, wijącym się z nim w konwulsjach uczucia. I tym najgorszym bólem, kiedy świat wybucha w jednej chwili i płonie krwistoczerwonym słowem "odchodzę". Ten ból zostawia blizny, które nigdy nie znikną.

Gdyby ktoś mnie zapytał, czym jest miłość, odpowiedziałbym, że strachem. Strachem nie tylko przed utratą tego, co najcenniejsze, nie tylko przed samotnością, która chowa się w ciemnych kątach mieszkania i raz na jakiś czas łapie za łydkę, by przypomnieć, że nadal jest tak blisko... Zwykłym, prozaicznym strachem, że nie nadążam, że nie jestem wystarczająco dobry, że ranię...

Gdyby ktoś mnie zapytał, czym jest miłość, odpowiedziałbym, że drzewem. Czasem piękną, wysoką topolą, smukłą i strzelistą, dotykającą nieba. Czasem przysadzistym dębem, z pniem grubym na kilometry, wiecznym i potężnym, choć brak w nim polotu i szaleństwa. Drzewem, które pielęgnujemy we dwoje codziennie, co noc, zawsze, podlewamy i nawozimy słowami, czynami, dotykiem i pocałunkiem. I wierzymy jak głupcy, że żadna wichura, żadne tornado nie wyrwie korzeni z ziemi, która jest naszą ziemią.

Gdyby ktoś mnie zapytał... na szczęście nikt nie pyta, bo każda z tych odpowiedzi oddzielnie i wszystkie razem nie oddają nawet w malutkiej części istoty tego czegoś, czym jest miłość, uczucia, które nie istnieje, a które tak bardzo chcemy przeżyć, lub umrzeć próbując. Rzućmy się więc jeszcze raz w wir miłości, naiwni jak dzieci, niewinni jak zakochani, rzućmy się i utońmy. Bo kocha się raz... potem drugi, i trzeci, i znów...



Drogi Czytelniku, który dotarłeś lub dotarłaś do końca tych bzdur - pozwól, że powitam Cię kieliszkiem staropolskiej gorzałki. Bowiem słowa, które tu znajdziesz, wychodzą spod palców ledwie trafiających w klawiaturę (dziękujmy bogom za korektę pisowni!), jako że wpisy w tym blogu będą miały tylko jedną wspólną cechę - stan nieważkości, w którym zostały skreślone.

A zatem Twoje zdrowie, miły wędrowcu, napij się ze mną, do dna! do dna! W końcu z kacem da się żyć, a nawet jeśli nie, to hokus-pokus i kaca nie ma. Prawda?

I jeszcze wierszyk na dobranoc:

Polecę do Ciebie
Niebem
Ziemią pobiegnę
Popłynę
Wodą, wodą

Wspomnieniem zaszumię
W głowie
Serce zakłuje
Radością
Wielką, wielką

Zasnę przy Tobie
Zaraz
Ciała zetknięte
Myślą
Jutro, świtem