piątek, 29 stycznia 2010

Przemyślenia tatusia in spe, odcinek II

Byliśmy u pani dochtór. We wtorek. Piszę dopiero teraz, bo zapewne wczoraj czy przedwczoraj znalazłyby się tutaj tylko ochy i achy zachwytu bez ładu, składu i składni.
No bo (wiem, nie zaczyna się zdania od...) jest piękne! Och! Dowód poniżej. Ach!
Ma rączki, nóżki, główkę, móżdżek, brzuszek i serduszko, które pięknie bije 144 razy na minutę. Tylko ptaśka nie ma. Chyba, bo nie da się na razie stwierdzić na pewno, a może być i tak, że przy porodzie będzie siur-pryza.
W każdym razie wszystko idzie postępowo. Każda część ciała, którą można było zmierzyć, została zmierzona, zważona i porównana z wzorcem, od którego oczywiście okazała się większa, lepsza i w ogóle fajniejsza. Drżyj świecie, albowiem nadchodzi supermen. Albo supermenka raczej, co (nie da się ukryć) mocno mnie cieszy :-)
Rusza to-to kończynami tak zawzięcie, że aż miło popatrzeć. Trochę wyglądało to jak prowadzenie samochodu, a trochę jak jazda na rowerze - czyli będzie następca Hołowczyca lub Włoszczowskiej, a już na pewno genialne dziecko - po rodzicach, skromnie to ujmując.
Acha, dowód miał być, oto on:

Prawda, że podobne do tatusia???

A tak przy okazji, to można już obejrzeć zdjęcia ze ślubu, stworzone dzięki uprzejmości i talentowi Adama Wesołowskiego, znanego także jako Chet. Wystarczy wejść na stronę www.slubnie.com, kliknąć w "Album", a następnie w odpowiednie pola wpisać login koziara i hasło matrach1. Na zachętę jedno ze zdjęć:


Dobranoc Państwu. Latanie nadal nie jest problemem.

wtorek, 26 stycznia 2010

Wanna

Lubię czytać. Książki głównie. Nie przepadam za czytaniem z ekranu, chociaż przed komputerem mogę spędzać wiele godzin. Ale nie czytać, o nie.
Czytanie jest różne. Jest pospieszne czytanie, kiedy się na coś czeka i zaraz mogą wezwać, jest czytanie na sen, kiedy rano trzeba wrócić do kilku ostatnich stron już zaspanych, jest czytanie we dwoje, na głos jedną lub po cichu dwie książki...
Ja najbardziej lubię czytać w wannie. Do ogromnej listy zalet mojej ukochanej żony Małgosi należy dodać również tę, że wannę posiada. Taką nie za dużą, nie za małą wieżowcową wannę, w sam raz do czytania.
Lubię czytać w wannie. Lubię, kiedy zanurzam się bez reszty w opowieść i w gorącą wodę, która otacza moje ciało, a wokół pływają litery, słowa, zdania. Ciche brzęczenie wentylatora słychać tylko, jeśli się na nim skupić, ale to przecież nie przy książce, nie, kiedy czytam. Świat realny ulatuje wraz z parą, tylko gdzieś na obrzeżach świadomości unosi się jak piana na wodzie. I czytam. Chłonę, nasiąkam akcją, opisami, bohaterami. Trudno jest przestać czasem, trudno wyjść z mojego małego sanktuarium, choć przecież do wielkiego szczęścia to powrót.
Lubię czytać w wannie. Poczytałem dziś i mam w sobie troszeczkę więcej szczęścia, więc pomyślałem, że się nim z Wami podzielę. W końcu może nie macie wanny?

środa, 20 stycznia 2010

Tort weselny

- Fajną historię dzisiaj słyszałem...
- Momenty były?
- Maaaaaasz. A najlepiej jak jeden taki pseudoerudyta obraził się, że mu w klubie zapłacić kazali za wniesioną i pitą po kryjomu flaszkę. Obraził się, że hej! Aż klub na blogu obsmarował, że obskurna speluna, poroniona miejscówka i brzydcy ludzie. A sam wygląda jak skrzyżowanie księżniczki Fiony z Kermitem bez makijażu...
- Ha ha ha, ale kino!

Ogólnie wesoło jest. Zima za oknem śniegiem straszy pogodynki, a one dalej ten strach do tereferewidzów, widno żeby w nich nie został. A to że mrozy siarczyste do -15 (w styczniu, niebywałe!), a to że śnieg głęboki (w styczniu, nie może być!), a to że wiatry, lód i w ogóle zjawiska niespotykane o tej porze roku pod żadną szerokością i długością i głębokością też. Aż strach pomyśleć, co to będzie, jak się w lipcu upał 25 stopni zrobi...

W Łodzi też śmisznie. Kropka odwołali, kto go teraz przygarnie? A El Presidente stwierdził, że to sukces Kropka jest, to odwołanie, bo większość na referendum nie poszła, a przecież skoro nie poszła, to chciała zagłosować przeciw odwołaniu, logiczne i jedynie słuszne. Ja nie wiem, gdzie Kaczy Dziób made in Poland brał lekcje logiki, ale chętnie kupię trochę stuffu od jego nauczyciela.

Tydzień poprzedni też do smutnych nie należał. Najpierw trochę pozapieprzaliśmy, bo trza było restaurację na obiad weselny przygotować. Rodzice pozapieprzali razem z nami, więc kolejny raz się udało. Już podczas ślubnej ceremonii Żona ma przeukochana postanowiła rozładować trochę podniosłą atmosferę, parskając śmiechem po słowach o konieczności pożycia małżeńskiego mówiących (a owa konieczność wygląda tak:)

Grzeczny obiad weselny przerodził się w całkiem huczną imprezę, ze spaniem na krzesłach, małą awanturką oraz majtkami na głowach włącznie. Krótko pisząc: dobrze było :-)
Koty po tem wszystkiem stęsknione wielce, Foch oderwać się od małżonki mej nie może i chętnie ląduje już to w ramionach, już to na nich, już to w szponach Małgosi, co wygląda mniej więcej tak:


Zapieprzony tydzień skutkuje wieloma niespodziankami, choćby brakiem czystych skarpetek do pary - Pawliccy mieli niezły ubaw. My zresztą też, bo wcześniej wyprali kota, który, obrażony na cały świat, próbował przez pół wieczoru usiąść tak, żeby nie siadać i broń borze[*] nie narazić się na zetknięcie ze swoim mokrym futrem. Patrzył przy tym z wyrzutem na całą rasę ludzką (a przynajmniej jej przedstawicieli znajdujących się w polu widzenia), że taką krzywdę mu człowiek wyrządził, że człowiek kotu wilkiem i los taki mu zgotował, a jeszcze potem żarty sobie stroi.

[*] dębowy na ten przykład

Co tu dużo mówić, wesoło było. I dalej będzie, bo za tydzień wizyta u pani dochtór od dziecioka i może nawet uda się ustalić, czy jest ptaszek, czy też go nie ma. No chyba, że się dzieciok na nas wypnie... No i pierwszy raz będę obecny przy badaniu i na żywo sobie fasolkę pooglądam. Już jako mąż mojej żony, ha!

I tak sobie myślę, że wcześniej tylko [mode=pompatycznie] wisienkę z tortu życia zjadałem [/mode]. A teraz cały tort tymi ręcami wpieprzam i nie boję się, że czasem słono, a czasem i gorzko będzie. Bo jak bez tego słodycz docenić, hę?

środa, 6 stycznia 2010

Tłumaczenia frywolne: Careless whisper

Careless whisper, czyli piosenka geja-maminsynka

Czuję się tak niepewnie
Gdy do tańca Cię prowadzę po drewnie
Muzyka umiera, niech to jasna cholera!
Wystarczy już siedzenia
Bo powiesz mi "do widzenia"!

Już nigdy nie zatańczę, mój drogi
Bo cholernie bolą mnie nogi
Choć łatwo jest kogoś wykukać
Czuję, że Cię nie oszukam

Chyba powinienem wiedzieć
Że trza było na dupie siedzieć
Straciłem ostatnią szansę
Chybione moje awanse...

Chlapnąłem słówko za dużo
I nie naprawię tego jedną różą
I serce i łeb mówią "straszny z ciebie kiep"
Prawda w oczy kole
Nikt nie mówił, że nie bedzie boleć...

Już nigdy nie zatańczę, mój drogi
Bo cholernie bolą mnie nogi
Choć łatwo jest kogoś wykukać
Czuję, że Cię nie oszukam

Chyba powinienem wiedzieć
Że trza było na dupie siedzieć
Straciłem ostatnią szansę
Chybione moje awanse...

Dziś muzyka ciut przygłośna
Dokoła ciżba nieznośna
Może tak nawet lepiej
Niż gdybyś rzucił mnie w sklepie

Mogło być nam fajnie razem
Lecz byłem u nogi Ci głazem
Ty już ze mną nie zatańczysz
I kto mnie teraz poniańczy?!?

Już nigdy nie zatańczę, mój drogi
Bo cholernie bolą mnie nogi
Choć łatwo jest kogoś wykukać
Czuję, że Cię nie oszukam

Chyba powinienem wiedzieć
Że trza było na dupie siedzieć
Straciłem ostatnią szansę
Chybione moje awanse...



I, jak zwykle, oryginał:

I feel so unsure
as I take your hand and lead you to the dance floor
as the music dies, something in your eyes
calls to mind the silver screen
and all its sad good-byes

I'm never gonna dance again
guilty feet have got no rhythm
though it's easy to pretend
I know you're not a fool

Should've known better than to cheat a friend
and waste the chance that I've been given
so I'm never gonna dance again
the way I danced with you

Time can never mend
the careless whispers of a good friend
to the heart and mind
ignorance is kind
there's no comfort in the truth
pain is all you'll find

I'm never gonna dance again
guilty feet have got no rhythm
though it's easy to pretend
I know you're not a fool

Should've known better than to cheat a friend
and waste this chance that I've been given
so I'm never gonna dance again
the way I danced with you

Tonight the music seems so loud
I wish that we could lose this crowd
Maybe it's better this way
We'd hurt each other with the things we'd want to say

We could have been so good together
We could have lived this dance forever
But noone's gonna dance with me
Please stay

And I'm never gonna dance again
guilty feet have got no rhythm
though it's easy to pretend
I know you're not a fool

Should've known better than to cheat a friend
and waste the chance that I've been given
so I'm never gonna dance again
the way I danced with you