Lubię czytać. Książki głównie. Nie przepadam za czytaniem z ekranu, chociaż przed komputerem mogę spędzać wiele godzin. Ale nie czytać, o nie.
Czytanie jest różne. Jest pospieszne czytanie, kiedy się na coś czeka i zaraz mogą wezwać, jest czytanie na sen, kiedy rano trzeba wrócić do kilku ostatnich stron już zaspanych, jest czytanie we dwoje, na głos jedną lub po cichu dwie książki...
Ja najbardziej lubię czytać w wannie. Do ogromnej listy zalet mojej ukochanej żony Małgosi należy dodać również tę, że wannę posiada. Taką nie za dużą, nie za małą wieżowcową wannę, w sam raz do czytania.
Lubię czytać w wannie. Lubię, kiedy zanurzam się bez reszty w opowieść i w gorącą wodę, która otacza moje ciało, a wokół pływają litery, słowa, zdania. Ciche brzęczenie wentylatora słychać tylko, jeśli się na nim skupić, ale to przecież nie przy książce, nie, kiedy czytam. Świat realny ulatuje wraz z parą, tylko gdzieś na obrzeżach świadomości unosi się jak piana na wodzie. I czytam. Chłonę, nasiąkam akcją, opisami, bohaterami. Trudno jest przestać czasem, trudno wyjść z mojego małego sanktuarium, choć przecież do wielkiego szczęścia to powrót.
Lubię czytać w wannie. Poczytałem dziś i mam w sobie troszeczkę więcej szczęścia, więc pomyślałem, że się nim z Wami podzielę. W końcu może nie macie wanny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Parę słów na temat krów: