W życiu każdego człowieka przychodzi czas, kiedy musi uwolnić się od cyca matki i zacząć żyć własnym życiem. To zdanie nie ma wiele wspólnego z dalszą częścią tekstu, ale nie mogłem się powstrzymać.
Otóż, Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy i ci z Was, którzy nie umieją czytać i tylko oglądają obrazki (nie będę przepraszał, że jest ich tak mało, bo i tak przeprosin nie zdołacie przeczytać), otóż, Wy wszyscy którzy tu zaglądacie regularnie i Wy, którzy trafiliście tu przypadkowo, otóż, Wy, którzy mnie lubicie i czekacie na dobre wieści i Wy, którzy macie ciągle nadzieję, że podwinie mi się noga, otóż zapomniałem już, o czym myślałem na początku tego zdania, ale za to udało mi się umieścić zdumiewająco dużą liczbę przecinków, w tym co najmniej 30%, jak nie więcej, nadprogramowych.
Ale o czym to ja... Acha, już wiem.
Otóż zaprawdę powiadam Wam... a właściwie, to piszę Wam, niezbadane są wyroki boskie (co prawda w boga nie wierzę, ale ostatnio na imprezie przyznał mi się, że wcale mu to nie przeszkadza i nawet mnie lubi). Niezbadaność wyroków boskich nie wynika, wbrew pozorom, z zasady nieoznaczoności Heisenberga, nie podlega trzeciej zasadzie dynamiki i nie pasuje do teorii względności. Niezbadaność po prostu jest i już, a jak się komuś nie podoba, to wypad z baru, który notabene został wzięty, jak informuje pan Zagłoba.
W czym się owa niezbadaność przejawiła w moim skromnym przypadku? Ano ci z Was, którzy mnie znają chwilę dłużej pamiętają doskonale, że dzieci mieć nie chciałem. Nie to, żeby nigdy, z zasady i w ogóle. Nie to, żebym nie lubił, dobrze przyprawione i z grilla smakują naprawdę wyśmienicie, ale wonczas, natenczas i Wojski. Otóż [słowo "otóż", jak się zapewne domyśliliście, jest sponsorem dzisiejszego odcinka], otóż nadejszła wiekopomna chwila, kiedy nadejszła wiekopomna zmiana i w czwartej od lewej komórce drugiego rzędu ósmej warstwy lewej półkuli mojego mózgu pojawiła się nieśmiała, mocno zarumieniona myśl, że może jednak. Żeby nie wdawać się w szczegóły i nie zanudzać Was zbytnio, moi drodzy goście, myśl ta została wcielona w czyn za pomocą
Okazało się, że latanie wcale nie jest takie trudne.
HA!!! W ŻYCIU MĘŻCZYZNY PRZYCHODZI TAKA CHWILA, ŻE... Trza zatem Panie Michale rozejrzeć się za Klubem Świadomego Ojca. Oj, dojrzałeś, dojrzałeś;-) Nie chcę straszyć, ale za parę miesięcy Twoja pozycja dominanta w tym stadle może zostać nieco zepchnięta na dalszy plan. Do tego czasu dbaj o nosicielkę Twego potomstwa, jakoż i o Swoje zdrowie również. Powodzenia, Michale :-)
OdpowiedzUsuńZepchnięcia się jakoś nie obawiam, teraz i tak najważniejsza jest Mama i to coś maleńkiego w Niej :-)
OdpowiedzUsuńW każdym razie można się spodziewać dalszych relacji, jak na przyszłego tatusia przystało - tu, jak się okazuje, nie różnię się zbyt mocno od innych przyszłych ojców, pękających z dumy z powodu swojego "osiągnięcia" ;-)
Pozdrawiam serdecznie!
Widzę, że duma Cię rozpiera. I wcale się temu nie dziwię. No, no... Michał Ojcem, ładne kwiatki... Czekam zatem niecierpliwie na kolejne wieści na TEN temat. Pozdrowienia dla Mamci i potomstwa, papa
OdpowiedzUsuńCieszem siem s tobom i z niom i tak fogule i f szczegule tesz, a najbardziej to siem cieszem, że ci siem tak zmieniło, dbaj o swój kochany ikubatorek :) i gadaj do brzusia - całuski dla Was czech :*
OdpowiedzUsuńps, lubiem przecinki
Gratuluję Michale, cieszę się z całego serca, że wszystko zaczyna się w Twoim życiu na nowo. :) Serdecznie pozdrawiam. Asia M.
OdpowiedzUsuńPs. Muszę się też pochwalić że nas za 7 m-cy będzie już czworo. Całuski.